Tajemnicze mauzoleum pod Działdowem

2014-09-30 23:18:26 (ost. akt: 2014-09-30 23:22:29)

Są takie miejsca, które budzą w nas refleksję nad życiem i śmiercią żołnierza. Nad ciężkim losem mężczyzny, który wciśnięty w mundur ginął, nie zawsze wiedząc za kogo oddaje życie i dlaczego. Zakopywano ich tam, gdzie bohatersko ginęli. W pojedynczych, bądź zbiorowych mogiłach, czasami bezimiennych. Gdzieniegdzie stawiono pomniki, których kamienie miały mówić gdy zgaśnie ludzka pamięć. Wiele z tych miejsc przetrwało do dnia dzisiejszego. O innych wiemy, że istniały.

Tajemnicze mauzoleum pod Działdowem

Autor zdjęcia: Ze zbiorów Grzgorza Mrowińskiego

Opisze w tym miejscu tajemniczy pomnik (właściwie masową mogiłę wojenną), otoczony murem i pergolą, z dużymi tablicami zawierającymi nazwiska poległych wojskowych. Pochówek ten przysporzył mi najwięcej pracy przy ustalaniu jego historii. Od lat kolekcjonuję stare pocztówki Działdowa. Dlatego zdjęcie wspomnianej „budowli” znane mi było już od dłuższego czasu. Przez kilka lata analizowałem krajobraz otaczający mogiłę, rozmawiałem z nielicznymi już starszymi mieszkańcami miasta, przeglądałem dostępne wydawnictwa i archiwalne mapy. Nikt go nie wiedział. Nikt nic nie pamiętał. Wątpię, że tej wielkości pomnik, przypominający skromne mauzoleum, mógł pozostać niezauważony.

Niespodziewanie kilka lat temu, na jednej z aukcji, udało mi się zdobyć unikatową publikację Maxa Dehnena „Die Kriegsgräber in Ostpreussen von 1914/15”. W wydanej w 1966 r. książce autor przedstawia spisy poległych żołnierzy z miejscami pochówków z początków I wojny światowej. Doskonała jakość posiadanej fotografii pozwoliła mi odczytać nazwiska poległych mężczyzn. Według Dehnena zostali oni pochowani na cmentarzu zwanym „Heldenhaim”, położonym przy drodze na północ od miasta.

Jedynym pasującym miejscem jest nekropolia leżąca przy ul. Grunwaldzkiej, w latach mojego dzieciństwa nazywana „parkiem miłości”. Myślałem, że zagadka została rozwiązana i więcej do sprawy nie będę wracał. Tym czasem niespodziewanie dotarłem do bogatej dokumentacji archiwalnej pochówków z I wojny światowej, która pomogła mi rozwiązać zagadkę tajemniczego pomnika.

W wyniku walk prowadzonych w okresie I wojny światowej wielu żołnierzy znalazło wieczny spoczynek na ziemi działdowskiej. Jeszcze w 1915 r. pojawiły się pierwsze inicjatywy dążące do upamiętnienia poległych za cesarza niemieckiego. W mieście i okolicach budowano liczne pomniki, urządzano mogiły i większe cmentarze. Bardzo często powstawały one na gruntach prywatnych. Tak było też w naszym przypadku.

W 1914 r. na polu majątku Księżydwór stała stodoła należąca do Emila Frankensteina. Podczas walk toczonych w październiku 1914 r. kwaterowali w niej żołnierze niemieccy. Pod osłoną nocy wojska rosyjskie podpaliły stodołę zaskakując śpiących w niej mężczyzn. Żywcem spłonęła bliżej nieznana liczba wojskowych, którzy spoczęli w kilku mogiłach. 42 z nich pochodzących z 21 pułku obrony krajowej (z 5 i 9 kompanii), pochowano w odległości ok. 300 m od miejsca tragedii „w grobie nr 99 na polu p. Borkowskiego, za cmentarzem żydowskim w kierunku drogi na Lidzbark” (dzisiejsza ul. Żytnia).

W 1915 r. mogiłę uporządkowano. Miejsce spoczynku wytyczono krawężnikami z ciosanego kamienia polnego. Całość otoczono murowanymi, tynkowanymi słupkami z pergolami, które z czasem pokryło dzikie wino. W szczycie mogiły, na murach, umieszczono cztery duże żelazne tablice zawierające nazwiska i stopnie wojskowe 47 poległych. Na piątej tablicy umieszczono napis: „Der König rief zum Kampf fürs Vaterland – Lest hier am Stein, ob er bereit uns Fand!”. Niebawem wykonano zdjęcia i wydrukowano pamiątkowe pocztówki. To dzięki nim wiemy jak wyglądało to miejsce, skrywające ofiary wyjątkowego barbarzyństwa żołnierzy rosyjskich.

W 1935 roku nowy właściciel gospodarstwa p. Jan Więcek wystąpił do Ministerstwa Spraw Wojskowych z prośbą o likwidację mogiły, położonej zaledwie 60 m od jego domu. W swoim piśmie skarżył się na młodzież, która spotykała się tu wieczorową porą i zakłócała ciszę nocną. Innym razem wskazywał na bydło, które „przez brak ogrodzenia wchodziło na teren mogiły”, lub narzekał na ludność „zadeptującą obsiane pole”. Choć argumenty okazały się słabe, cmentarz ten został zlikwidowany. Decydujący okazał się czynnik finansowy. Utrzymanie mogiły w tej formie było bardzo kosztowne. Tym bardziej, że potrzebny był pilny remont. W trakcie przeprowadzonej lustracji stwierdzono odpadanie tynku wraz z kawałkami cegieł. W związku z powyższym wojewoda pomorski zaproponował likwidację mogiły i przeniesienie poległych na cmentarz wojenny „Heldenhaim” położony przy szosie do Burkatu. 25 X 1935 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało zgodę na usunięcie pomnika. 8 XI 1935 r. dokonano ekshumacji.

Po rozkopaniu grobu wydobyto zwłoki 42 żołnierzy i przewieziono je na cmentarz wojenny przy dzisiejszej ul. Grunwaldzkiej gdzie złożono je w zbiorowym grobie oznaczonym nr 97. W trakcie ekshumacji okazało się, że z wymienionych na tablicach 47 poległych, czterech pochowanych jest na cmentarzu w Księżym Dworze przy drodze do Kurek, zaś jeden w grobie masowym w lasku brzozowym p. Barana (Rudolfowo). Otaczające mogiłę murki i pergole zostały rozebrane. Cztery metalowe tablice ze spisem poległych przewieziono na nowe miejsce spoczynku. To zapewne z tych tablic Max Dehnen czerpał materiał do swojej książki. W okresie międzywojennym autor opracowania objechał większość cmentarzy wschodniopruskich. Piąta tablica zawierająca napis „Der König rief zum Kampf fürs Vaterland - Lest hier am Stein, ob er bereit uns Fand!” została umieszczona na zbiorowej mogile wojskowej znajdującej się na cmentarzu ewangelickim w Działdowie.

W 1936 r. nie było już śladu pomnika. Grób nr 99 został zlikwidowany w celu uchronienia prochów żołnierzy od możliwej profanacji a grobów od zniszczenia i zapomnienia.

Grzegorz Mrowiński

[media]204880[/media